poniedziałek, 2 lutego 2015

Długi, wolny poniedziałek...

Pamiętacie film "Nie lubię poniedziałku"? Poniedziałek z zasady jest szczególnie ciężkim dniem. Przeważnie jest tak, że niedziela jest ostatnim wolnym dniem - po urlopie, po weekendzie a nawet po chorobie. I zaraz potem trzeba wracać do szarej rzeczywistości, do pracy/szkoły... Trudno się przestawić...
Mój poniedziałek też miał być własnie takim dniem - pierwszy dzień pracy po 2 tygodniach chorobowego, z pewnością na 6.00 rano i z pewnością do 16.30...
Na szczęście mój grafik został zmieniony i poniedziałek okazał się dla mnie jeszcze kolejnym dniem wolnym od pracy zawodowej ;)
Postanowiłam wykorzystać ten fakt i cale wolne spożytkować na moje hobby.
Plusem było to, że mała poszła do przedszkola, a mąż wziął się za przygotowywanie obiadu - dla mnie niejadalnego (fasolka po bretońsku - nienawidzę fasoli pod żadną postacią). Dla mnie był w lodówce pyszniutki śląski żur z soboty - mniam ;)
No, dobra ale miało być o hobby, a nie o jedzeniu ;)
Postanowiłam skorzystać że najmłodsza i najbardziej ciekawska latorośl przebywa w przedszkolu wyciągnęłam swój warsztat koralikowy i przez kolejne 3-4h cierpliwie naszywałam koralik za koralikiem. W ten oto sposób od wczorajszego dnia kiedy było tyle:

 

Przybyło ładnych kilka rzędów koralików i teraz Duch Feniksa wygląda tak:























Po odebraniu dziecka z przedszkola przerzuciłam się na krzyżyki i dorobiłam Królewnie Śnieżce trochę sukni:
Jeszcze trochę i połowę wzoru (kartki ze wzorem) będę miała za sobą ;)

Dziękuję Wam wszystkim za przemiłe komentarze. Macie racje - dość dużo przybyło, ale to tylko dlatego, że nie pracowałam i praktycznie nie wychodziłam z domu. Każdą wolna chwilę spędzałam z tamborkiem w ręku ;)
Pozdrawiam serdecznie

11 komentarzy:

  1. Sporo przybyło tego Ducha, trochę napracowałaś się. A Śnieżka coraz bardziej ubrana:) No i pocieszające, że niedługo będzie połowa wzoru a potem już ... z górki:)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowna jest ta koralikowa praca! Uwielbiam fasolkę po bretońsku!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak oglądam tą Śnieżkę to mam coraz większą ochotę na wyszycie miarki dla mojego malucha z Kubusiem.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też uwielbiam fasolkę jak Ania:) Pracy przybyło pieknie:) Ale ja nadal nie moge sie nadziwic jak radzisz sobie i inne dziewczyny z tyloma nitkami przy hafcie. ja jedna kończę i dopiero następna:)

    OdpowiedzUsuń
  5. sliczne prace :)
    fasolka, alez dawno nie jadlam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajnie że udało Ci się podgonić z wzorami :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Duch Feniksa-cudo!!! Zbieram się na odwagę by spróbować koralików i chyba właśnie ten obraz byłby moim debiutem. Pięknie Ci idzie. Miareczka też rośnie pięknie :) Będę nadal kibicować. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. :) Ja z kolei bardzo lubię fasolkę:)
    Ogrom pracy z tymi koralikami, ale całkiem nieźle brniesz do przodu.
    Miarka też już się sporo powiększyła.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. No..jest...cudne te koraliki...

    OdpowiedzUsuń