sobota, 23 czerwca 2012

Podusie

Przed ślubem mieszkałam u babci. Wprawdzie pracowałam, ale wieczory mialam całe dla siebie i nieźle sie wtedy nudziłam.
Dla zabicia tej nudy chwyciłam za igłę i wyhaftowalam trzy wzory kwiatowe, które przeznaczyłam na poszewki do zakupionych gdzieś za bezcen poduszeczek.


I tu muszę się do czegoś przyznać...
Chociaż haftuję dość dobrze to niestety szycie jest dla mnie czarną magią. Moja mama, z wykształcenia krawcowa uczyła mnie kiedyś szycia na maszynie. Skonczylo sie kilkoma połamanymi igłami i dużą irytacją mojej mamy.
Do dzis dnia więc mam z tym duży problem - owszem sfastryguję i czasem coś zaceruję/zaszyję. Ale ogólnie szycie nie jest moją mocną stroną czego bardzo żałuję.
Wszelkie szycie więc zlecam mojej mamie, która często śmieje się, ze moje wyszywanki to "praca zbiorowa"
Trochę żałuje dziś,m że nie mam maszyny do szycia, bo może sama w wolnych chwilach nauczyłabym się szyć....



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz